czwartek, 6 września 2018

Rozdział trzydziesty siódmy



Ksiądz podszedł do pomnika i spojrzał na fotografię. Po chwili nie mógł wypowiedzieć słowa, bo ta piękna pani, to była jego Nina, a te dzieci nie wiedzieć czemu, musiały być jej dziećmi.
- Boże, ile to lat minęło, gdy widziałam Ninę taką, jak na zdjęciu?! Ile te dzieci mają lat i jak się nazywają? - takie myśli kołatały się po głowie księdza. Zwrócił się do nich z pytaniem, ale i one zauważyły, że ksiądz nagle bardzo pobladł.
- Jak się nazywacie? - zwrócił się do nich.
- Ja nazywam się Mariusz Sokołowski, a to jest moja siostra, Nina - rezolutnie odpowiedział malec. Ksiądz pobladł jeszcze bardziej! - A ile macie lat?
- Dokładnie nie wiemy, ale chyba sześć, bo niedługo pójdziemy do szkoły - tym razem Nina okazała się szybsza. Ksiądz prawie że zachwiał się, podszedł bliżej pomnika i przeczytał wyryty tekst:

"Jeśli znacie tę mogiłę dziatki, zmówcie pacierz za duszę matki"

Jednak nie myliłem się, to są dzieci Niny, mojej kochanej Niny. - O Boże, dzieci to jest wasza matka! Niech Bóg ma was w swojej opiece! Nie mógł mówić dalej, bo łzy napływały mu do oczu i dławiło go w gardle. Ukrył twarz w dłoniach i mocno zaszlochał.

Dzieci przyskoczyły do zdjęcia i jedno przez drugie zaczęły go całować. Ksiądz patrzył, nie mogąc opanowac płaczu. Podeszły do niego i mocno prztuliły się, jak zawsze, gdy było im smutno i wiedziały, że są tylko we dwoje na tym świecie.

Od tego czasu, mieszkańcy Miłowa, często widzieli dwoje małych dzieci przy grobie doktor Niny Sokołowskiej. Po tylu latach grób został odnowiony i już nigdy nie był zapomniany.

                                                                                                                     Koniec