wtorek, 4 września 2018

Rozdział trzydziesty czwarty



Anna nie nacieszyła się zbyt długim pożyciem małżeńskim ze Zbyszkiem. Została młoda wdową i już nie chodziła na spacery. Teraz jej życie skupiało się na dbaniu o grób męża. Miała do niego ogromny żal, że nie powiedział jej całej prawdy. Byli małżeństwem i ona powinna była znać przeszłość swojego męża. Nie chodziło jej o dziewczyny, które Zbyszek znał przed nią, ale o Ninę i dzieci. Przecież w jego historii nie było nic do ukrycia, dlaczego więc on to wszystko zataił?! Po przyjściu z cmentarza jedyną przyjemnością dla Anny, było siadywanie przy oknie i przywoływanie wspomnień o Zbyszku, tak bardzo za nim tęskniła...

Ten Miłów, w którym przed laty mieszkała Nina jako młoda dziewczyna, dziś zmienił się nie do poznania. Niegdyś małe miasteczko, dziś słynne w całym kraju uzdrowisko. Nad jeziorem, nad którym była kiedyś Nina z Mariuszem, dziś powstała piękna plaża. Przed laty byli tylko oni, teraz leżały tam tysiące brązowych ciał. Młode drzewa zasadzone dawno temu wokół bram cmentarza, teraz darzyły odwiedzających przyjemnym chłodem. Niedaleko tejże bramy bawiła się grupa dzieci, która od tygodnia przebywała w Miłowie na tutejszych koloniach. Dzieci przyjechały z Domu Dziecka, oddalonego o kilkaset kilometrów od miasta. Dzieci, jak to dzieci nie znały pojęcia i potęgi śmierci. Myślały, że tę bramę mogą przekraczać tylko osoby starsze a nie one, aż do czasu, gdy zobaczyły, że na cmentarz wchodzi chłopiec niewiele starszy od nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz