Następnego dnia Iwona wyjechała do Miłowa, gdzie przez lata mieszkała z matką. Sokołowska została u syna, aby opiekować się maleńkimi dziećmi. Zbyszek pracował, a matka czuwała przy jego dzieciach dzień i noc. Tak mijałay kolejne misiące. Nie wiedzieć kiedy przyszła zima i okryła wszystko swoim śnieżnobiałym puchem.
Za miastem na jednym z cmentarzy wśród setek grobów była też mogiła Niny. Pierwszy śnieg, niczym delikatna pierzynka przykrył i tam wszystkie groby. Zbyszek postawił żonie piękny pomnik, ale nie odwiedzał jej zbyt często. Świadczyły o tym stojące smętnie po obu stronach pomnika, zmarznięte kwiaty. Zima przychodząc przed czasem, zabrała jesienny urok cmentarza. Na granitowym krzyżu wisiał wianek, a wiatr bawił się jego liśćmi, robiąc przy tym dużo szumu. Rzadko kto tutaj przychodził o czym świadczyła gładka pokrywa śniegu na pomniku.
Ze zdjęcia na granitowej płycie spoglądała młoda, piękna dziewczyna i tylko czasami ten stary wianek targany podmuchami wiatru, delikatnie przykrywał jej uśmiech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz