środa, 5 września 2018

Rozdział trzydziesty piąty



Czy można spokojnie żyć,  nie wiedząc co dzieje się kilka kroków dalej od placu zabaw. Takie myśli zaprzątały małe główki niektórych dzieci bawiących się przy pobliskim cmentarzu. Tego dnia, Janek przywódca grupy, postanowił sprawdzić dokąd prowadzi ta wielka, stara brama, która tak wszystkich intrygowała. Gdy wreszcie przez nią przeszedł, zobaczył, że w niektórych miejscach rosną piękne kwiaty i na małych kopczykach stoją krzyże. Wystarczyło tylko, że dał znak ręką, a zaraz za nim gromadka dzieci rozpierzchła się po najbliższych alejkach. Chłopcy interesowali się głównie krzyżami i zapadłymi mogiłami, a dziewczynki zachwycały się pięknem i zapachem kwiatków.

Mały Mariusz nagle krzyknął do siostry: - Patrz Nina, jaka piękna pani na zdjęciu, ona uśmiecha się do mnie, chodź zobacz! - A wcale nie, ta pani uśmiecha się tylko do mnie! - szczebiotała Nina, podchodząc bliżej do płyty pomnika. Pod zdjęciem widniały małe litery, ale żadne z nich nie umiało ich przeczytać. Dzieci stały tam dłuższą chwile nie mogąc odejść. Teraz już oboje z uwagą przypatrywali się tej pięknej pani, jak ją nazwali. Wydawało im się, że uśmiecha się do nich ciepło. Inne dzieci zainteresowały się kolejnymi grobami, a Mariusz i Nina stali ciągle tam jak zahipnotyzowani. Wreszcie Nina poprosiła, aby dołączyli do grupy i zapowiedziała, że jutro przyjdą sprawdzić, czy ta piękna pani znowu będzie się do nich uśmiechać, ale to dopiero jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz