sobota, 25 sierpnia 2018

Rozdział dwudziesty czwarty



- Zbyszek, chyba już wiesz, że jesteś ojcem - z trudem zaczęła Nina.
- Tak, Nineczko i jestem ci bardzo wdzięczny - Zbyszek powiedziawszy to z czułością pocałował żonę w czoło.
- Zostawiam ci na wychowanie nasze dzieci, bo ja chyba umieram.
- Nineczko, na Boga Ojca, co ty wygadujesz! - krzyknął Zbyszek.
- Tak, ja umieram, czuję to i muszę ci coś powiedzieć. - Pamiętasz jak, w którąś sobotę przyszedłeś do domu, a ja pisałam coś na kartce? Czy nie zdziwiło cię to?
- Owszem, zwróciłem na to uwagę - spokojnie odpowiedział Zbyszek.
- Ta kartka leży na stole pod obrusem - przeczytaj ją i spełnij wszystko o co cię proszę.

Westchnęła jeszcze parę razy i skończyła życie. Zbyszek siedział przy niej jak skamieniały, trzymał za rękę i ciągle powtarzał jak bardzo ją kocha. Nawet nie zauważył, że przestała oddychać. Zawołał lekarzy, ale on sam został wyproszony z sali. Tak nagle wszystko się skończyło?! Odeszła Nina, a wraz z nią umarło jego serce. Wlókł się do domu zrozpaczony i rozmyślał nad swoim losem. Kiedy dwa lata temu, brał Ninę za żonę, wiedział, że ona go nie kocha. Domyślał się, że miłością jej życia był Mariusz, ale miał też nadzieję, że może z czasem ta miłość sama przyjdzie... Przeczuwał, że ta kartka, była listem do Mariusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz