środa, 15 sierpnia 2018
Rozdział dwudziesty trzeci
Był już wieczór, a Zbyszek ciągle siedział pod drzwiami bloku operacyjnego. Wtem dostrzegł poruszenie na korytarzu, znowu lekarze i siostry nerwowo wbiegły na blok operacyjny. Zrozumiał, że tam za zamkniętymi drzwiami, dzieje się coś niedobrego, a on jest bezsilny i pozostaje mu tylko czekać. Po chwili jedna z sióstr wyszła i niosła przed sobą jakieś zawiniątko.
- Niech pan zobaczy, to pana bliźnięta - powiedziała do Zbyszka.
- Czy mogę je dotknąć? - zapytał z niedowierzaniem.
- Nie, nie może pan! - odburknęła i szybko zniknęła za kolejnymi drzwiami.
Wreszcie Zbyszek powlókł się do domu, ale nie mógł usnąć. Czarne myśli krążyły mu po głowie. Dlaczego, nikt nie chciał udzielić mu konkretnych informacji o stanie zdrowia Niny? On jednak przeczuwał, że nie jest z nią dobrze. Rano, pierwsze kroki znowu skierował do szpitala.
- Dobrze, że pana widzę - powiedział do niego lekarz, wychodzący z gabinetu lekarskiego. Pana żona, niestety, ale przez całą noc, prawie że była nieprzytomna. Momentami pytała o pana. Niech pan wejdzie do niej - powiedział.
Wokół jej łóżka stało kilku lekarzy i o czymś zawzięcie dyskutowali. Nina miała zamknięte oczy, ale kiedy podszedł, spojrzała na niego z łagodnym uśmiechem. - Zbyszku, mam ci tyle do powiedzenia - z trudem powiedziała do niego.
- Nineczko, jeśli teraz nie możesz, nie mów nic, będziemy mieli tyle czasu na opowiedzenie sobie wszystkiego - wyszeptał łagodnie Zbyszek.
- Nie, mój czas już się kończy, a ty musisz o czymś wiedzieć...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz