Mój Boże, jakie ona miała przeczucie! Wreszcie wyjawiła mi prawdę - nigdy Cię nie kochałam! I to wszystko?! Napisała list i odeszła sobie, a co ja mam teraz począć?! Czy zdołam sam wychować dzieci?! Głowa pękała mu od natłoku myśli!
- Ach moja kochana Nino, oczywiście wykonam wszystko o co mnie prosiłaś - mówił sam do siebie Zbyszek. Synek będzie miał na imię Mariusz, tak jak sobie tego życzysz, kochana! A dzieci będę wychowywał sam! W tej chwili poczuł się tak jakby usłyszał głos z zaświatów: "nigdy Cię nie kochałam" i jego odpowiedź: nigdy się nie ożenię, a dzieci nie zaznają macochy!
Leżał na tapczanie i szlochał, jak małe dziecko. Patrzył na kartkę papieru nakreśloną jej dłonią.
- Nino, Nineczko, co ja pocznę bez ciebie i jeszcze ta twoja wola?! Muszę napisać ten list do Mariusza. Wziął kartkę i zaczął pisać:
Mariusz,
Spełniając ostatnią wolę Niny, zawiadamiam Cię, że Nina zmarła po porodzie, po wcześniejszym wypadku samochodowym. W wypadku tym zginęli również jej rodzice. Tak widzisz, nasze małżeństwo po dwóch latach umarło.
Sądzę, że tym listem spełniam jej ostatnią wolę względem Ciebie.
Żegnaj,
Zbyszek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz