sobota, 4 sierpnia 2018

Rozdział dziewiąty


Nagle w pokoju dały się słyszeć ciche kroki Niny. Grodzcy zmieszali się, nie wiedząc, jak zachować się wobec córki. Nina szybko weszła do pokoju. Zaniepokojony ojciec otworzył drzwi i badawczym wzrokiem spojrzał na córkę. Nina siedziała przy stole, a serce biło jej, jak oszalałe.
- Nino, kim jest twoja sympatia? - zapytał po chwili. Nina nic nie odpowiedziała, tylko na samą myśl o nim, jej oczy zaśmiały się. - Po co mnie pytasz tato, przecież wiesz? - smutno odpowiedziała Nina. - Jestem ciekaw, chyba mam prawo wiedzieć z kim spotyka się moja córka - powiedział łagodnie.
- Wczoraj, gdy matka męczyła się przy myciu podłogi, ty spotkałaś się z tym chłopcem - z wyrzutem powiedział Grodzki.

W tym czasie drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł Mariusz. Znieruchomiał, gdy wzrok jego spotkał się ze wzrokiem Grodzkiego. Jednak długo nie zastanawiając się podszedł do stołu przy, którym siedział Grodzki.
- Proszę pana - zaczął nieśmiało Mariusz.
- Słucham, co ciekawego ma pan do powiedzenia - zapytał Grodzki.
Nina nie chciała słuchać tej rozmowy, wstała od stołu, chcąc wyjść z pokoju.
- Nino, zostań! - powiedział rozkazującym tonem ojciec.
- Niech jej pan pozwoli odejść - poprosił Mariusz.
Oczy Niny szukały jakiegoś punktu zaczepienia, po chwili jednak wyszła. Grodzki z Mariuszem zostali sami.
- Proszę pana, to wszystko moja wina - powiedział Mariusz. - Proszę jej nic nie mówić - prosił drżącym głosem.
Teraz Grodzka weszła do pokoju, a Mariusz zwrócił się do niej.
- Proszę, aby nie obwiniała pani Niny.
- A cóż to jest na litość boską, mów pan głośniej i wyraźniej - powiedział zdenerwowany Grodzki.
- Dlaczego nie chce mnie pan zrozumieć? - pytał Mariusz - Nic nie rozumiem i nie staram się zrozumieć - odrzekł Grodzki. - Naturalnie, to nie sztuka zawinić, a potem powiedzieć, przepraszam, więc czego pan ode mnie żąda?
- Wszystko zrobię, żebyście państwo nie gniewali się na Ninę - błagalnym tonem prosił Mariusz.
- W tej chwili nie dam panu żadnej odpowiedzi, ale proszę przyjść jutro, gdy Niny nie będzie w domu - rzekł Grodzki zimno, albo dobrze, mam już rozwiązanie!
 - Słucham, jakie? - spytał Mariusz.
- Nie byłem zadowolony z wyników Niny, widać, że przyczyną był maj - ciągnął groźnym tonem, ojciec dziewczyny. - Czy od dawna zna pan Ninę?
- Od półtora miesiąca - odpowiedział Mariusz.
- Mój Boże i od razu taka wielka miłość? - wtrąciła Grodzka.
- Zofio, pozwól, że sam będę rozmawiał z tym panem, spotykacie się od półtora miesiąca, a my z żoną o niczym nie wiemy! - Często spotykaliście się? - znowu padło pytanie z ust Grodzkiego.
- Tak, Nina nie chciała, ale ja nalegałem - powoli, jakby bojąc się własnych słów, powiedział Mariusz.
 - Ach tak, to ona zgadzała się na wszystko, czego pan chciał?! - z niedowierzaniem zapytała Grodzka.
- O, nie! Proszę za dużo się nie domyślać! - z przerażeniem odpowiedział Mariusz.
- Z pana powodu córka nas oszukuje, co nigdy wcześniej nie miało miejsca! To wszystko pana wina! - rzekł Grodzki. - Od dzisiaj, nigdy więcej, nie zobaczy pan Niny!
 - Boże, ale to będzie kara dla nas obojga, a ja proszę pana o karę, tylko dla siebie - błagał Mariusz.
- Nie wiem jeszcze, jak ukarzę Ninę?! - pytał sam siebie Grodzki.
- Błagam pana o odrobinę litości dla Niny - prosił Mariusz.
- Niestety, będzie tak, jak powiedziałem, proszę odejść - powiedział zimnym tonem, Grodzki.
- Czy mogę jeszcze raz zobaczyć Ninę? - spytał cicho Mariusz.
- Tak, ostatni raz, bo musi pan o niej zapomnieć! - twardo odpowiedział ojciec dziewczyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz