środa, 1 sierpnia 2018

Rozdział piąty


Pani Grodzka, nie mogła pogodzić się z tym, że jej mąż, po dwudziestu latach małżeństwa zaczął ją oszukiwać, przecież ślubowali sobie miłość i uczciwość małżeńską. W tym momencie przypomniała sobie, jak klęczała przed ołtarzem, a on składał jej przysięgę, a teraz okłamuje ją.
- Mnie - myślała, kobietę, która urodziła mu, tak piękne i mądre dziecko. Nina, ich jedyne dziecko, była do tej pory przez wszystkich bardzo kochana - rozmyślała, idąc do domu pani Sokołowskiej.
Zapukała do drzwi, otworzyła jej sama przyjaciółka.
- Jak miło, że przyszłaś do mnie, tak dawno nie widziałyśmy się - powiedziała z radością Sokołowska.
- Zostaniesz dłużej? - pytała przyjaciółka, zagramy w brydża!
- Dobrze, dziś nie mam nic do roboty - cicho odpowiedziała Grodzka.
- Czy masz jakiś kłopot, coś cię męczy? - zapytała zaniepokojona przyjaciółka.
- Zosieńko, ty i tak jesteś szczęśliwa - ciągnęła Sokołowska. - Masz męża ideała, zero kłopotów z Niną, a widzisz, mój mąż nie żyje. Zbyszek, jak to chłopiec, pozwala sobie, a Iwona też nie zawsze idzie mi na rękę - mówiła ze smutkiem.

W tej chwili do mieszkania weszła Iwona i zwróciła sie do matki:
- Mamo, dzisiaj, chciałam pojechać z koleżanką za miasto, a Zbyszek, pożyczył rower Mriuszowi!
- Ale podobno Mariusz zaraz wróci - powiedziała matka.
- Tak, tak, zaraz wróci - z przekąsem powiedziała Iwona. Jak on pojechał z taką ekstra dziewczyną na
cały dzień nad jezioro! Ona miała całą torbę jedzenia, a Mariusz lemoniadę!
- Dech mi zaparło, jak zobaczyłam, super modne jeansy i sweterek tej dziewczyny - kontynuowała Iwona.
- No, trudno Iwonko, co ja na to poradzę?! - powiedziała Sokołowska, a zresztą, ty zawsze przeszkadzasz mi, gdy mam gości. Iwona wyszła z pokoju, zbyt głośno zamykając drzwi i nie kryjąc swojego zdenerwowania.

- Popatrz - mówiła Sokołowska, zwracając się do przyjaciółki. Mariusz, od miesiąca spotyka się z jakąś dziewczyną. Wczoraj wrócił po północy. Dzisiaj też widziałam, jak wyszedł wcześnie rano ciągnęła. Ja, swojej Iwonie, tak nie pozwolę! Ostatecznie, gdy w przyszłości będzie miała sympatię, pozwolę jej przyprowadzić do domu.
- A, jak z twoją Niną, przecież ona ma już osiemnaście lat? - pytała Sokołowska.
- Hmm, ja nigdy nie rozmawiałam z nią na takie tematy, w myśl zasady, że jeszcze zdążę - tłumaczyła się Grodzka.
- To niedobrze, moja droga - takie milczenie, źle może na nią wpłynąć.
- Wszystko możliwe - rzekła z jakimś dziwnym niepokojem w głosie, Grodzka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz