To musi być przyjaciel Mariusza - niemożliwe, aby w tak małej mieścinie, żyło dwoje ludzi w podobnym wieku o identycznym imieniu i nazwisku. Na drugi dzień Nina miała asystować lekarzowi, który przeprowadzał wywiad z pacjentem, Zbigniewem Sokołowskim.
- Jak czuje się nasz pacjent? - z troską zapytał doktor Wiśniewski.
- Nie najgorzej - odpowiedział Zbyszek.
Lekarz widząc, że Nina zachowuje się całkiem spokojnie, zostawił ją samą przy łóżku chorego. Przecież to ten sam Zbyszek, o którym ciągle opowiadał Mariusz. Matka też wiele razy wspominała o nim. Miałam tyle okazji, aby go poznać, jednak nigdy tak się nie stało, dlaczego? - z niepokojem myślała Nina.
Zbyszek zauważył, że chciała go o coś zapytać, lecz nie miała odwagi. Wreszcie, nie wiedząc kiedy wydobyła z siebie głos: - Proszę pana, w karcie napisane jest, że mieszka pan w Miłowie. W związku z tym musi pan znać Mariusza, a ja jestem Nina Grodzka - resztkami sił dopowiedziała Nina.
Tym razem, to Zbyszek pobladł i ze zdumieniem spojrzał na kobietę stojącą nad jego łóżkiem. Proszę mi powiedzieć, co dzieje się z Mariuszem - cicho prosiła Nina.
Tymczasem wszedł doktor Wiśniewski z zapytaniem, czy Nina dokończyła już wywiad z chorym pacjentem, po czym zabrał ją z sali. Ninę dręczyło wiele pytań, których nie zdążyła zadać człowiekowi, który z minuty na minutę stawał się jej coraz bliższy. Zbyszek po jej wyjściu poprosił pielęgniarkę o kopertę i kartkę papieru, miał do napisania ważny list.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz